-Tu
jest cudownie- zachwycałam się moim nowym miejscem zamieszkania, siedząc z
rodzicami i starszym bratem przy kolacji. Cała trójka spojrzała po sobie zdumiona.
-Czyli
cieszysz się z przeprowadzki?- spytał tata. Przytaknęłam. Oczywiście, że będę
tęsknić za przyjaciółmi, za moją zwariowaną szkołą i nauczycielami, których
traktowałam jak znajomych. Za takimi rzeczami nie da się nie tęsknić. Brighton
to wspaniałe miasteczko, z którym już na zawsze będę wiązać moje wspomnienia.
Najpiękniejsze wspomnienia. Jednak nasza przeprowadzka nie powinna być powodem
do zamknięcia się w sobie i zatrzymania w miejscu. Mam przy sobie rodzinę i
najlepszą przyjaciółkę, a to najważniejsze. W dodatku nie będę musiała dalej
znosić widoku Josh'a. Josh'a, z którym jeszcze pięć miesięcy temu spędzałam
najpiękniejsze chwile życia. Josh'a, który mnie zdradził.
-Tak,
cieszę się, niesamowicie się cieszę. Myślę, że to mi się przyda- uśmiechnęłam
się, a mama, która doskonale wiedziała, co mam na myśli, pogłaskała mnie po
głowie.
-Ja
wychodzę- rzucił Sandy, wstając od stołu- Umówiłem się z kumplami.
Rodzice
zwrócili twarze w moją stronę.
-Do
mnie wpadnie dzisiaj Brit- oznajmiłam i również odeszłam od stołu.
Mój
nowy pokój jest nie z tej planety. Zawsze marzyłam o takim. Jest naprawdę
ogromny i piętrowy! Tak, piętrowy! Wchodząc do pokoju na wprost znajduje się
wyjście na taras. Ściany są w dwóch
kolorach. Mlecznej i ciemnej czekolady. Lewa ściana ma nowo jorskie
pochodzenie. Fototapeta Manhatanu idealnie komponuje się z jaśniejszym
odcieniem ściany. Na tej ścianie wisi też mój własny telewizor plazmowy, a w
rogach stoją dwie wysokie szafki. Ciemniejsza ściana z drzwiami balkonowymi
pochodzi z Francji, a świadczy o tym cudowna fototapeta wieży Eiffla. Ściana,
na której znajdują się drzwi wejściowe również należy do tych ciemniejszych, a
jej "korzenie" znajdują się we Włoszech, a dokładniej w samej Pizie.
Fototapeta krzywej wieży jest niesamowita. Po prawej stronie znajduje się coś
na wzór piętrowego łóżka. Mówię o jednym z tych, gdzie na górze jest łóżko, a
na dole znajduje się biurko. U mnie wygląda to trochę inaczej. Po pierwsze jest
to o wiele większe. Na piętrze oprócz ogromnego łóżka, zostało postawione też
biurko, a przy oknie mam mini-kanapę*, ostatnia ściana pochodzi z mojego
obecnego miejsca zamieszkania. Jest oznakowana wielką wieżą zegarową, znaną
wszystkim jako Big Ben. Na dole, pod pięterkiem, jest jeszcze niesamowicie
wygodna sofa, z której jest idealny widok na telewizor. Przed nią został też
postawiony nie za duży, nie za mały stolik. Taki w sam raz na postawienie
pizzy, czy jakichś przekąsek, gdyby była tu jakaś impreza. Och, i bym
zapomniała. Na ścianie z Paryża była także umieszczona szafa z lustrami. Na sam
środek pokoju rzuciłam dwie zielone pufy. Oczywiście w moim wymarzonym pokoju
nie mogłoby też zabraknąć łazienki. Znajduje się zaraz przy wejściu po prawej
stronie. Ona też nie należy do najmniejszych. Wielkie lustro, miliard szafek,
wanna z jacuzzi, a nawet własna pralka i oczywiście toaleta i umywalka. Jeśli
chodzi o kolory został tu połączony granat z zielenią.
-O
Boże, o Boże, o Boże- pisnęła Brit, wparowując do mojego pokoju i latając z
góry na dół- Tu jest niesamowicie! Nie-sa-mo-wi-cie! Przeprowadzam się tu!
Roześmiałam
się i opadłam na jedną z puf.
-Hej,
przez telefon mi mówiłaś, że twój pokój też jest nieziemski- starałam się ją
uspokoić.
Zmęczona
pozostała na pięterku, usiadła na ziemi i wypuściła nogi na zewnątrz.
-No
bo jest- odetchnęła- W zasadzie to niewiele różni się od twojego.
-Też
jest piętrowy?- spytałam podekscytowana.
-Yyym,
no to jednak jest parę różnic.
Parsknęłam
śmiechem i wysłuchałam dokładnego opisu jej pokoju. Przed ósmą ruszyłyśmy na
dół w celu zrobienia sobie przekąsek i czegoś do picia na czas oglądania
X-factora. To był nasz ulubiony program, a dziś zaczynały się odcinki na żywo.
Nie mogłyśmy się doczekać.
-Masz
już swojego faworyta?- odezwała się Brit, podczas przesypywania popcornu do
miski.
-Nie,
w zasadzie to nie oglądałam ostatnich dwóch odcinków, więc wszystko okaże się
dzisiaj.
Brit
rozłożyła się na mojej sofie, a mnie zostawiła podłogę. Cóż, nawet całkiem
lubiłam siedzieć na miękkiej wykładzinie. Oparłam głowę o front sofy i zaczęłam
pochłaniać popcorn.
-A
może byśmy się tak wybrały na jeden odcinek, co?- zaproponowałam.
-Zobaczymy,
czy będzie dla kogo.
Oj
będzie, będzie, będzie. Wiedziałam to już, kiedy usłyszałam pierwsze dźwięki
mojej ukochanej piosenki "Viva la vida". Każdy, kto wykonuje ten
kawałek zasługuje na to, aby zobaczyć go na żywo. No, nie każdy, na przykład w
życiu nie wybrałabym się dla Marka. Świra z mojej starej klasy, który uważał,
że ma niesamowity głos i nikt mu nie dorównuje. Inna rzecz, że on nigdy w życiu
nie dostałbym się do takiego show. Wracając do jednej z moich ulubionych
piosenek. Nie, wcale nie dostałam zawału, kiedy zobaczyłam, że wykonuje ją
pięciu przystojniaków. Co prawda wyglądali trochę niezdarnie, ale to spodobało
mi się w nich jeszcze bardziej. Zaczęłam z nimi śpiewać już od drugiego słowa,
a po chwili dołączyła do mnie Brit. Zapowiada się nasza ulubiona edycja,
pomyślałam. Tych pięciu nieziemskich nastolatków to Liam, Niall, Zayn, Louis i
Harry. Moi Bogowie, i są tu, w Londynie. Jakieś kilkanaście kilometrów od
mojego domu. Nie pamiętałam dokładnie skąd pochodzą, ale czułam, że tą noc
spędzę na wyszukiwaniu każdej możliwej informacji o każdym z nich.
-Mamo,
mamo, mamo!- wyleciałyśmy z mojego pokoju, kiedy skończył się odcinek.
-Co
się dzieje?- na nasz widok musiała powstrzymać wybuch śmiechu.
-Za
tydzień. X factor. Na żywo. My. Tam. W studiu. Jasne?- starałam się mówić
wyraźnie, żebym nie musiała się powtarzać.
-Zobaczymy,
postaram się wszystko załatwić- stwierdziła mama bez emocji.
-Ale
my to możemy załatwić przez internet- podskoczyła Brit.
-Nie,
nie, nie. Przez żaden internet, jeszcze was oszukają lub coś nie wyjdzie. Jeśli
chcecie tam pójść, zostawcie to nam- usłyszałam głos swojego taty.
Trochę
przygaszona przytaknęłam i powędrowałam na górę. Obiecałam Brit, że nie
dopuszczę do tego, abyśmy się tam za tydzień nie znalazły, ale ona jakoś nie do
końca mi uwierzyła. Nie mogąc na obecną chwilę nic zdziałać, pozwoliłam, żeby
zabrała swoje rzeczy i wróciła do domu.
-Zdzwonimy
się jutro- rzuciła, zamykając drzwi, a ja tylko się uśmiechnęłam.
__
no i drugi rozdział. podoba się ? :)